(a motywem zdjęcia nagłówkowego tej serii zostanie Nos Franciszka)
1. Avon, płyn do kąpieli Truskawkowy Sorbet. Płyny do kąpiel z tej serii to chyba moje ulubione produkty tego typu. Uwielbiam je za zapachy i dużą pianę. Ten pachnie pięknie, słodko i truskawkowo, bez chemii. Coś wspaniałego. Jedynie problemem jest używanie ich pod prysznicem, dlatego zwykle przelewam je do butelek z atomizerem,
2. Nivea, antyperspirant. Nigdy nie lubiłam kulek, zawsze kupowałam dezodoranty lub antyperspiranty w sztyfcie. Wyjątkowo wzięłam ten, gdy przypomniało mi się o zakupie takiego produktu przy kasie, złapałam pierwszy lepszy i muszę powiedzieć, że jestem zadowolona. Potrzebuję naprawdę mocnych produktów tego typu, a ten sprawdził się znakomicie.
3. Alberto Balsam, szampon do włosów, mango i passion fruit. Szampon kupiłam w Poundlandzie za 1 funta. Chciałam wypróbować coś z czym nie miałam jeszcze do czynienia. Nie mogę się do niego przyczepić, bardzo dobrze się pieni, ma ładny, egzotyczny zapach, dobrze zmywa kremy i oleje, ale ma dość dziwną konsystencję, trochę jak rozpuszczająca się galaretka.
4. Avon, płyn do kąpieli, Arbuz. Jeśli chodzi o te płyny - ten jest moim totalnym ulubieńcem, faworytem i miłością. Uwielbiam zapach arbuza, a ten który wydobywa się z tej butelki jest nieziemski. Kiedy pierwszy raz go kupiłam, siedziałam 10 minut z nosem przy szyjce i napawałam się zapachem. Coś cudownie orzeźwiającego.
5. Bingospa, mleczko kokosowe do kąpieli. Jeśli chodzi o produkty do mycia z Bingospa, mam do nich mieszane uczucia. Niby są w porządku, myją przyzwoicie, nie zostawiają żadnych nieprzyjemnych warstw na skórze, pienią się różnie, ale wszystkie mają dziwne zapachy. Temu do kokosa było daleko, jest dość miły, taki otulający, ale kokos? Nie.
6. Joanna, jedwab w spreju. Ten produkt kupiłam wieki temu i bardzo długo zużywałam. Nie widziałam absolutnie żadnych efektów, nawet gdy zaczęłam go częściej używać, kiedy została 1/3 opakowania (chciałam przelać odżywkę Jantara). Używałam, bo używałam. A kupiłam, bo był tani i lubię coś tam psikać na włosy.
7. Ziaja, de-makijaż, płyn do demakijażu oczu. Mój ulubiony! Na równi z płynem dwufazowym. Uwielbiałam ten produkt za to jak genialnie zmywał makijaż, po prostu majstersztyk. A najważniejsze - nie podrażniał moich dość wrażliwych oczu. Nie mogę wymagać nic więcej, myślę, że kupię go, gdy będę w Polsce za miesiąc (aż mi nogi chodzą, jak pomyślę, że w końcu zobaczę rodzinę, znajomych i kota!).
8. Dax, antybakteryjna maseczka na twarz. Jedna z moich ulubionych maseczek do twarzy, glinki zawsze dobrze służyły mojej cerze, a ten produkt wyjątkowo fajnie się sprawdzał u mnie.
9. Eveline, serum intensywnie wyszczuplające i ujędrniające. To jest kosmetyk, który jednocześnie kocham i nienawidzę. Kocham, bo kiedy ćwiczyłam i uważałam na to co jem, a przy okazji aplikowałam serum na brzuch (głównie) - naprawdę widziałam efekty. Nienawidzę - za ten beznadziejny efekt chłodzenia, którego nie mogę zdzierżyć jako działanie kosmetyku.
10. Garnier, mleczko do demakijażu. Jak na mleczko było w porządku, zmywało makijaż bez większego problemu, nie drażniło zapachem, nie podrażniało. Jednak to kosmetyk totalnie nie dla mnie. Nie lubię mleczek do demakijażu i chyba nie umiem się takimi cudami obsługiwać.
11. Gliss Kur, odżywka w spreju. Ten produkt już opisywałam (tutaj), na szczęście w końcu go wykończyłam i z ulgą mogłam go wyrzucić. Nigdy więcej. No, może inną wersję.
12. Farmona, peeling do ciała PinaColada. Bardzo przyjemny peeling, trochę żałuję, że już się skończył (ale teraz testuję pistacjowy, więc nie ma tego złego...). Niby mała pojemność, ale dość długo gościł w mojej łazience. Recenzowałam go tutaj.
Kulkę Nivea też dorwałam mimo, że używam sztyftów. zobaczymy jak się sprawdzi :)
OdpowiedzUsuńZaciekawiłaś mnie tym peelingiem Farmony :)
OdpowiedzUsuńLubię serum Eveline choć też wkurza mnie to chłodzenie albo w innej wersji rozgrzewanie :-)
OdpowiedzUsuńZupełnie niepotrzebny efekt :)
UsuńBardzo dobra jest taka forma projektu denko ;) Szybko się to czyta i jest bardzo przejrzyste :)
OdpowiedzUsuńCieszy mnie to;)
UsuńPeeling Farmona mnie zaciekawił. Fajny post, lubię takie.
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę, że post przypadł do gustu;)
UsuńJa miałam z Gliss Kur odżywkę ułatwiającą rozczesywanie i byłam z niej zadowolona :)
OdpowiedzUsuńJa akurat z rozczesywaniem nie mam problemu kiedy używam serum arganowego z Avonu;)
UsuńLubię maseczkę Perfecta. Dawno jej nie miałam. Serum Eveline też dobre, ale ja wolę termoaktywne :)
OdpowiedzUsuńChyba już bym wolała jakby mnie grzało niż chłodziło, ale te akurat serum najlepiej się u mnie sprawdzało :)
UsuńFarmonowy peeling miałam ale dla mnie to był żel z drobinkami :D. Nosek cudny!
OdpowiedzUsuńO, a dla mnie właśnie był całkiem mocny :)
UsuńUwielbiałam ten płyn do kąpieli Avonu, ale nosek Franciszka jest najlepszy :)
OdpowiedzUsuńPłyny z Avonu luuuubię :)
OdpowiedzUsuńten peeling ostatni, mnie zaciekawił :) u mnie też ostatnio taki post się pojawił :)
OdpowiedzUsuńpłyny do kąpieli AVON dla mnie bomba, a odżywki w sprayu Joanna (jedwab, keratyna) są genialne :)
OdpowiedzUsuńlocastrica.blogspot.com/
Nie miałam żadnego z tych produktów, ale denka bardzo lubię czytać :)
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie na konkurs ;)