Nie przedłużając, zapraszam na mój wymęczony post o peelingu z Farmony :)
Dokładnie oczyszcza skórę i usuwa martwy naskórek, pozostawiając idealnie gładkie ciało. Błyskawicznie odświeża, pobudza i energetyzuje, otulając delikatnym zapachem soczystych owoców.Od razu mogę powiedzieć, że nie pobudza i nie energetyzuje (patrz: pierwszy akapit).
Peeling zamknięty mamy w plastikowym opakowaniu o pojemności 100 ml z zamknięciem na klik, całkiem bezproblemowym, ani nie musimy się obawiać o przypadkowe otwarcie w podróży, ani o problem z otwarciem mokrymi rękoma, ot idealnie wyśrodkowane. Moja wersja to mini, a jest jeszcze dostępna o pojemności 250 ml. Ja jednak wolę kupować mniejsze pojemności takich produktów, bo lubię mieć możliwość zakupu czegoś nowego w miarę szybko. Peelingi czy żele pod prysznic to nie jest coś do czego się przywiązuję za mocno i rzadko kupuję dwa razy ten sam produkt (no, może oprócz arbuzowego płynu do kąpieli z Avonu, ale wiecie, arbuz to arbuz <3).
(nie jest źle, jak już zaczęłam pisać to słowa spływają gładko na klawiaturę)
Konsystencja peelingu rzeczywiście jest kremowa, trzeba się bardzo przyjrzeć żeby dojrzeć drobinki, ale już podczas aplikacji są mocno wyczuwalne. Zapach jest świetny dla wielbicieli połączenia ananasa i kokosa, akurat to są moje zapachy, kokos jest dla mnie pożądany we wszystkim w czym to tylko możliwe. Nie wyczuwam tu chemicznych nut, jest naprawdę przyjemny i nawet teraz, gdy stoi obok laptopa wyczuwam jego woń. Na skórze nie utrzymuje się długo, ale aplikacja jest baardzo umilona.
A jak się sprawdza podczas samej aplikacji? Jest to nienajdelikatniejszy zdzierak, więc polecam dla osób, które lubią mocniejsze peelingi. Raz w tygodniu używam go do całego ciała i 2-3 razy do samych stóp. Myślę, że przy większej częstotliwości mogłabym zetrzeć nie tylko naskórek, ale i kolejne warstwy :) Kremowa konsystencja jest bardzo przyjemna, a po wysuszeniu ciała skóra nie jest przesuszona, chociaż oczywiście najlepszy efekt gładkiej skóry otrzymamy po nabalsamowaniu.
Niestety błyszcząca etykieta utrudniła zrobienie zdjęcia składu, więc zmuszona jestem go wkleić:
Peeling można kupić tutaj, w cenie 5,80 zł.
Z serii Pina Colada możemy kupić również masło do ciała, opalizujący olejek do kąpieli i balsam. Inne dostępne wersje zapachowe to Cosmo (żurawina i cytryna), Sunrise (grenadina i pomarańcza) oraz Mojito (mięta i limonka). Myślę, że ta ostatnia jest kusząca dla mnie.
Używałyście produktów z serii Let's Celebrate? Podzielcie się wrażeniami!
Ja nie przepadam za peelingami myjącymi :)
OdpowiedzUsuńNie używałam jeszcze. Ale mnie zaintrygowałaś.
OdpowiedzUsuńnie znam, ale ciekawi mnie bo lubię mocne zdzieraki, no i ta niska cena lol, chętnie wypróbuję :)
OdpowiedzUsuńCała ta seria mnie kusi.
OdpowiedzUsuńnie xnaam :) Zapraszam na rozdanie ZOEVA KLIK
OdpowiedzUsuń