Pewnego dnia czytając posty na blogach Włosomaniaczek stwierdziłam "może czas rozejrzeć się za szamponem bez sls? może czas na coś innego?". I tak trafiłam na szampon Green Pharmacy do włosów suchych z olejem arganowym (to on głównie mnie zachęcił do kupna) i granatem.
Szampon dostałam w ślicznej buteleczce 350ml z przyczepioną ulotką (niczym babcine konfitury). Opakowanie użyteczne, bo lekko przezroczyste pozwala nam dojrzeć ile jeszcze produktu zostało. Po dwóch miesiącach naklejki nadal są na swoim miejscu i nic się nie starło. Zamknięcie jak działało tak nadal działa.
Producent informuje nas, że w ziołowych szamponach serii Green Pharmacy zebrał wszystko czym obdarza nas Matka Natura. Od wieków naturalny olej arganowy, marokańskie złoto, przywraca włosom blask, regeneruje, wygładza, nadaje miękkość, elastyczność, chroni przed czynnikami zewnętrznymi. Wzmacnia i odżywia skórę głowy. Pantenol nawilża i regeneruje tak jak ekstrakt z granatu, który dodatkowo odświeża kolor włosów. Szampon nadaje im lekkość, blask, elastyczność i nawilżenie.
Dopiero przy pisaniu postu zobaczyłam informację o odświeżeniu koloru, a to ciekawe, bo rzeczywiście zauważyłam, że wyjątkowo ładnie trzyma się moja czerwień na włosach i nie jest wypłowiała, jak to zwykle ma miejsce po ok. miesiącu od farbowania. Czyli na wstępie już mamy plus.
Jak już zaczęłam od działania to będę kontynuować. Nie używałam szamponu bez odżywki, bo pewnie bym nie rozczesała włosów (o tym później), ale rzeczywiście po umyciu ładnie się układają, są miękkie i błyszczące. Są w o wiele lepszej kondycji niż dwa miesiące temu (przez ten czas użyłam może ze trzy razy szamponu z sls). Włosy wyglądają na lepiej odżywione, zauważyłam mniej połamańców i rozdwojonych końcówek. A przy tym wszystkim - zero puszenia.
Jeśli chodzi o samo mycie - jest całkiem przyjemne, chociaż wolałabym żeby szampon bardziej się pienił. Jeśli przejdziemy do płukania - robi się mniej miło. Po spłukaniu włosy są szorstkie (coś w stylu - jak umyje ręce mydłem w kostce i je spłuczę to ręce są takie.. no wiecie jakie) i podejrzewam, że bez odżywki nie rozczesałabym ich ani TT, ani szczotką z sierści bobra czy innego zwierza. Na szczęście po nałożeniu maski Kallosa momentalnie robią się miękkie i moje przerażenie mija. Nie obciąża.
(Niestety moja mama odrzuciła Green Pharmacy po jednym użyciu, jej opinia zamyka się w jednym zdaniu: "nie pieni się to, nie da się włosów rozczesać, nigdy więcej!" ot opinia z innej perspektywy, pozdrawiam Mamo).
Zapach ciężko opisać, przypomina lekko ziołowy zmieszany z typowym zapachem szamponów (mamie kojarzy się z szamponem Familijnym). Co by nie pisać - zapach jest przyjemny, ale na włosach utrzymuje się króciutko.
Skład, przede wszystkim bez parabenów, sls, sles i sztucznych barwników. Co więc mamy?
Wydajność cieszy, używam szamponu od 2 miesięcy, a mam trochę mniej niż pół opakowania.
Szampon kupiłam w sklepie Praktyczna Pani za 7,17zł ale widzę, że już go nie ma, pewnie został wycofany z oferty sklepu. Na szczęście zauważyłam, że kosmetyki Green Pharmacy zostały wprowadzone do drogerii takich jak Rossmann, Dayli, Natura. (W Hebe chyba nie widziałam).
Kosztuje ok. 8 zł. Cena jest tu ogromnym plusem, bo jednak wydajność jest świetna.
PLUSY:
- niska cena
- wysoka wydajność
- odżywia włosy, nie obciąża ich
- poręczne i praktyczne opakowanie
- duża dostępność stacjonarnie i przez internet
- przyjazny skład
- włosy długo są świeże
- daje sobie radę ze zmywaniem oleji
-
MINUSY:
- ciężko rozczesać włosy bez odżywki
- słabo się pieni
Co mogę powiedzieć - warto kupić :)
Przy okazji zapraszam oczywiście na mój fanpage:
Oraz na blog mojej przyjaciółki, poczytajcie jak to fajnie jest być mamą :)
Olwia Poznaje Świat
Długo mnie już kuszą te szampony.. i często na promocji.
OdpowiedzUsuńWięcej plusów niż minusów:)
OdpowiedzUsuńAkurat ten nie dla moich włosów ale ogólnie Green Pharmacy też mnie kuszą:)
Nie miałam jeszcze żadnego szamponu z tej firmy, chwilowo mam aż za dużo szamponów z SLS, więc na tego nie skusiłabym się, ale może kiedyś.. : )
OdpowiedzUsuńale ten właśnie jest bez sls ;P
OdpowiedzUsuńSzamponu jeszcze z tej firmy nie miałam,ale pewnie już niedługo i będzie mój:))))
OdpowiedzUsuńmiałam i był niezły ale dość szybko zużyłam , bez odżywki faktycznie ciężko rozczesać włosy jakkolwiek;)
OdpowiedzUsuńnie miałam szamponu z tej firmy, ale wygląda całkiem nieźle :)
OdpowiedzUsuńja nawet po odzywce czasem mam problem rozczesac wlosy, wiec moze nie bede jednak ryzykowac.
OdpowiedzUsuńMoje włosy na szczęście nie są słuche, więc to raczej nie dla mnie.
OdpowiedzUsuńJa niestety nie polubiłam z tym szamponem, ten zamiennik SLS tez mi nie podpasował. Zdecydowanie bardziej wolę Alterrę :)
OdpowiedzUsuńNie lubię, gdy szampon się nie pieni :/
OdpowiedzUsuńJa ciagle planuje go kupić ! :)
OdpowiedzUsuńolej z tej firmy miałam do włosów ale szamponu jeszcze żadnego
OdpowiedzUsuńja mam olej łopianowy od nich :)
OdpowiedzUsuńJedyny z serii szamponów GP, który przypadł mi do gustu :)
OdpowiedzUsuńnie miałam jeszcze żadnego szamponu tej firmy...
OdpowiedzUsuńW ogóle nie kuszą mnie produkty do włosów od GP, może dlatego, że już znalazłam swoje idały w tej kategorii :)
OdpowiedzUsuńz tej marki miałam tylko szampon dziegciowy, nie pachniał za fajnie
OdpowiedzUsuńBardzo podobają mi się opakowania tych szamponów:)
OdpowiedzUsuńNadałby się dla moich suchelców, ale plątanie mnie denerwuje bardzo
OdpowiedzUsuńBardzo lubię szampony GP :)
OdpowiedzUsuńWłaściwie wszystkie rodzaje, nie widzę pomiędzy nimi szczególnej róznicy ;)
Czy autorka tego postu, potrafi czytać etykiety? Myślę że nie jak 99% tu komentujących. Szampon jest jak dla mnie bardzo dobry, wystarczy robić jak piszą na opakowaniu. Pierwsze umyć włosy z tzw. pierwszego brudu a potem umyć włosy ponownie. Jeżeli damy szampon drugi raz, zacznie się pięknie pienić !!!! Aby mógł działać należy robić tak jak wymaga tego producent a nie pisać farmazony...
OdpowiedzUsuńCzy Ty się nie zagalopowałaś? Może trochę kultury?
UsuńJakbyś czytała inne recenzje to byś wiedziała, że włosy myję zawsze dwa razy. Świetnie jeśli u Ciebie się sprawdził, ale nie zarzucaj braku umiejętności czytania mi i komentującym, można się wyrażać jak cywilizowany człowiek a nie naskakiwać na kogoś.
Ale SMS to bardzo bliski kuzyn SLS :p to, że procent pisze ze SLS nie ma to jedno. To, że używają innego silnego detergentu, to drugie.
OdpowiedzUsuńAle i tak je lubię ^^
A jeśli chodzi o rozczesywanie, balsam z GP w tym pomaga, ale mają też eliksir (uwielbiam tę nazwę ;) ), który ułatwia to jeszcze bardziej ;) mam też jedwab z GP (który swoją drogą nie ma w sobie jedwabiu ^^ ), który też się dobrze sprawdza.
OdpowiedzUsuńNajmocniejsze są siarczany do mycia:
OdpowiedzUsuńSodium Laureth Sulfate (SLES)
Sodium Lauryl Sulfate (SLS)
Sodium Lauryl Sulfoacetate
Sodium Myreth Sulfate
Sodium Coco-Sulfate
Ammonium Laureth Sulfate
Ammonium Lauryl Sulfate
Ethyl PEG-15 Cocamine Sulfate
nie chce tu nikogo krytykowac ale według moich informacji ten szampon zawiera bardzo silne detergenty pochodne SLS równie szkodliwe, uważam ze to straszne oszustwo wmawiac ludzia ze to ziolowy szampon, a tym samym ma sklad jak najtanszy szampon z biedronki :< polecam rozejrzec sie za szamponami z mydlicy:) Rozumiem że wielu ten szampon moze pasowac, osoby z AZS powinny go unikac
Usuń