Opróżniamy nasze kosmetyczki - część 2 - kolorówka

Dzisiaj lecimy z kolejną częścią moich kosmetyków w związku z wyzwaniem Trusted Cosmetics i skupiamy się na kolorówce!


Zawsze lubiłam mieć makijaż, bez niego czułam się dość goła. Jednak kilka lat temu moje zbiory były o wiele uboższe. Jakiś puder - niekoniecznie dopasowany do koloru cery, jakiś cień z gazety - zwykle w niebieskich odcieniach, czasem tusz i to wszystko. Ewentualnie - zielony korektor, którego nie do końca umiałam używać. Na szczęście się to zmieniło i teraz raczej celuję w brązowe cienie, które mi pasują niż niebieskości i zielenie :)

Twarz


Zaczynając od podkładu - moja cera jest bladziutka i celuję w jasne odcienie. Raczej nie lubię ciężkiego krycia i dość rzadko decyduję się na zwykły podkład w płynie, jednak ten z Avonu - Ideal Flawless (3) sprawdza się u mnie świetnie, ma idealny odcień, bardzo dobre krycie i nie jest zbyt ciężki, w ciągu dnia nie ciemnieje, a to by było zabójstwo dla mojej cery. Próbowałam również produktu z Lovely (2), ale jednak mógłby być ciut jaśniejszy i lżejszy, jego krycie też pozostawia wiele do życzenia. Ostatnio jednak wpadł mi w ręce krem BB z firmy Anovia (4) i całkiem nieźle się sprawuje, jak na tego typu kosmetyk ma oczywiście słabsze krycie, ale i z tym sobie radzę...

...Za pomocą korektorów, aktualnie posiadam tylko te typowe, żadnych zielonych czy niebieskich, ale jak na moje wymagania się sprawdzają. Od góry: rozświetlacz z Avonu - bardzo jaśniutki, głównie używam pod oczy i na czubek nosa, wystarczające krycie i rozjaśnienie; kamuflaż w płynie z Catrice - krycie ma genialne i do najlżejszych nie należy, sprawdza się na cienie pod oczami, lekki rumień na policzkach i niespodzianki, podobno ciemnieje, ale ja tego nie zauważyłam, ponadto ma cudowny zapach; korektor w sztyfcie z Miss Sporty jest ostatnio bardzo rzadko w moim użyciu, od kiedy mam płynne korektory zaczęła mi przeszkadzać 'twardsza' forma, ale nie można mu odmówić krycia; ostatni jest korektor w sztyfcie z Avonu i jest lepszy w aplikacji niż poprzednik, ma trochę bardziej kremową formułę, trochę jak pomadka, niestety mógłby być troszkę jaśniejszy.

Oczywiście nie obeszłabym się bez pudrów, czasem korzystam tylko z nich rezygnując z podkładu. Moją szczególną miłością jest produkt z Manhattanu Perfect Teint (1). Ma po prostu idealne krycie i perfekcyjny jasny odcień (16 Beige), na dodatek lusterko i szufladkę na gąbeczkę. Niestety, ze smutkiem przyznaję, że w Anglii nie mogę go kupić i szukałam zamiennika, kupiłam w tym celu puder z Ocuz (6), ma porównywalny kolor i krycie, ale... ma okropny zapach, porównywalny z kosmetykami sprzed kilku lat, na pewno znacie ten zapach. Poza tym dołączona gąbeczka jest za duża i pudełeczki się nie domyka, jeśli jest w środku, więc nie ma mowy o zabraniu kosmetyku ze sobą. W moje ręce wpadł też puder transparentny z Avonu (10), nie wiem gdzie u niego ten przymiotnik, bo dla mnie jest za ciemny i o transparentności nie ma mowy. Inny puder - sypki z Avonu (8) to już zupełnie nie moja bajka, jest za ciemny i zbyt błyszczący, ani to puder, ani rozświetlacz.

Moje bazy: jedna pod oczy z Ingrid (9) - używam jej od dłuższego czasu i radzi sobie świetnie, chociaż czasami denerwuje mnie tępa konsystencja i forma słoiczka (kobiety z długimi paznokciami zrozumieją), jednak nie mogę mu odmówić działania - cienie siedzą na powiekach cały dzień. Bazę pod podkład z Avonu (12) dopiero zaczynam testować, ale podoba mi się kremowa konsystencja i na razie szepnę, że nie narzekam ;)

Od bronzerów raczej trzymam się z daleka, ale ten z Avonu (11) ma bardzo przyjemny ciepły odcień i jest baardzo delikatny, więc jest w porządku dla kogoś tak początkującego w temacie jak ja.

Ostatnim - ważnym dla mnie ostatnio produktem jest mgiełka matująca z Efektimy (5), genialny produkt, który warto używać szczególnie w upalne dni zamiast dokładać kolejną warstwę pudru.

Recenzje na blogu:
Puder z Manhattanu
Podkład Lovely
Podkład Avon
Mgiełka matująca Efektima
Puder z Avonu
Baza pod cienie Ingrid

Oczy


Uwielbiam makijaż oczu, jest to moja ulubiona część makijażu!

Raczej nigdy nie poświęcałam dużej uwagi brwiom, ale przypadkiem trafiła do mnie paletka z Avonu (1) i powoli zaczęłam się uczyć tej części makijażu, zauważyłam, że przyciemnione i ujarzmione woskiem wyglądają o niebo lepiej!

Uwielbiam kupować palety z cieniami (5), kiedyś raczej miałam pojedyncze kolory, ale cóż - im więcej tym lepiej. Moją pierwszą była ta z Make Up Revolution - Iconic 3, chyba nie muszę jej nikomu przedstawiać, posiada moje ulubione odcienie i tylko mogę się przyczepić do lekkiego osypywania. Paleta z 4 kolorkami z NYC kupiona w sumie przypadkiem, nie używam jej zbyt często ze względu na dużą twardość cieni, dość ciężko je się nakłada. Natomiast dwie kolejne palety z Technic - Mega Nudes 2 oraz Sultry - to moje ostatnie odkrycia, cudowne kolory i pigmentacja, super trwałość, brak osypywania - czego chcieć więcej? Paleta z Avonu w odcieniach brązu również przypadła mi do gustu, chociaż pigmentację mogłaby mieć lepszą. Nie zabrakło i mniejszych cieni. Czwóreczka z Miss Sporty do smokey eyes z odcieniami żółtymi nie była może strzałem w dziesiątkę, bo o ile pigmentacja jest świetna tak osypują się okropnie, druga czwóreczka z Wibo w odcieniach niebieskich (nie mogło zabraknąć;)) jest całkiem przyjemna w użytku. Jedynka w miętowym odcieniu z Sensique ma tragiczną pigmentację i zupełnie nie polecam, natomiast fiolet z My Secret - cudownie mocny.

Bez wytuszowanych rzęs z domu nie wyjdę, uwielbiam kiedy są długie i czarne. Ostatnio głównie testuję tusze z Avonu (2) i szczególnie przypadły mi do gustu pierwszy - SuperShock i drugi - Boost It, mają odpowiednio silikonową i plastikową szczoteczkę, super rozdzielają rzęsy i wydłużają. Trzecia mascara Spectra Lash ma regulowaną ilość pobierania tuszu, jednak nawet przy poziomie 1 jest go za dużo, po za tym klasycznych szczoteczek nie lubię. Taka sama jest w ostatnim produkcie Color Trend, jednak rzęsy wyglądają całkiem ładnie.

Muszę przyznać, że nigdy kreski na powiekach mi nie wychodziły, więc po testach z kredkami przyszedł czas na inne rozwiązania. Do gustu przypadł mi eyeliner żelowy w pędzelku z Fashionista (4), zdecydowałam się brązowo-szary odcień zamiast czarnego i nareszcie potrafię narysować kreskę! Eyeliner z pędzelkiem z MUR (3) też jest całkiem niezły, ale nim jakoś trudniej mi operować, dodatkowo czasami lekko drapie. Również posiadam typowe kredki (6), chociaż ta pierwsza NYC ma akurat gąbeczkę, jeszcze uczę się jej, ale polecam. Kolejna to fioletowa dość miękka kredka z Avonu, niestety za gruba, jest to bardziej cień w kredce. Następna jest dość fajna, czarna kredka z Avonu z dodatkową gąbeczką do rozcierania, dobrze się nią rysuje, a w razie nieudanego makijażu można lekko rozetrzeć i od razu poprawiamy nierówności. Ostatnia - bardzo miękka kredka znów z Avonu w niebieskim odcieniu jest idealna dla osób z niewprawioną ręką.

Recenzje na blogu:


Usta


Szczerze? Nie potrzebuję, aż tylu produktów do ust, bo zwykle używam pomadek ochronnych. Ale jeśli o nie chodzi to bardzo spodobała mi się pomadka z Nivea (9), nie dość, że nawilża usta to nadaje im delikatny różany kolor (odcień Rose). Mam dużo pomadek z Avonu, numery (1) (2) i (3) są bardzo miękkie, ale kolory są zdecydowanie zbyt mocne dla mnie, raczej delikatnie nimi stempluje usta niż tradycyjnie maluję. Numer (6) to jasny róż, ale bardzo mi się spodobał. Ciemna pomadka z Natura Faces (13) ma tak mocną pigmentację, że lepszej nie widziałam. Zwykle gustuję w odcieniach nude, czyli (5), (12) i (7) z tym, że ta ostatnia jest matowa i ma dość dziwne wykończenie, usta dziwnie po niej wyglądają. Brązowa pomadka z Miss Sporty (10) jest straszna, bardzo twarda, z drobinkami, usta wyglądają strasznie. Na Allegro trafiłam kiedyś na pomadki utleniające (11), bardzo mi przypadł do gustu kolor, który pozostawiają na ustach, jest to fajny róż. Mam również kilka błyszczyków (4), chociaż nie jestem ich fanką. Dwa pierwsze z Avonu mają odcienie nude i nie kleją raczej ust, trzeci to różany odcień z Catrice, bardziej balsam niż błyszczyk, pozostawia delikatny kolor, ma przyjemny zapach i smak. Flamaster do ust z Avonu (8) to dość trudny produkt, ciężko się zmywa, ale długo utrzymuje.

Recenzje na blogu:

Czy coś Wam przypadło do gustu? Znacie te produkty? Bierzecie udział w wyzwaniu? Piszcie!


Stestuj To

Blogerka od 3 lat. Pasjonatka kosmetyków zarówno drogeryjnych, jak i naturalnych. Uwielbia dzielić się przemyśleniami i poradami.

14 komentarzy:

  1. Pomadki utleniające mnie bardzo ciekawią, fajną masz kolekcje <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Wow dużo masz tej kolorówki :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Nic nie miałam z kosmetyków z Twojego zestawienia ;) Czekam na następny post z serii i zapraszam do siebie, również biorę udział w wyzwaniu.

    OdpowiedzUsuń
  4. Widzę mnóstwo ciekawych pomadek z Avonu <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Great items Really interesting post...thx for sharing! xx

    OdpowiedzUsuń
  6. Widzę sporo ciekawych produktów :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Jak tak patrzę na kosmetyki dziewczyn na blogach to stwierdzam, że ja mam bardzo mało kosmetyków ;O Ładne kolory produktów do ust i oczu :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Zapraszam na konkurs u mnie na blogu, w którym można wygrać aż 3 bony po 50 zł do wykorzystania w sklepie internetowym. Wystarczy stworzyć wakacyjną listę rzeczy, które z chęcią byście przetestowały. Wybierzemy najlepsze prace i nagrodzimy bonami! Zapraszam serdecznie kochane ;*
    http://wlosy-of-tyska.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  9. U mnie w kolorówce zdecydowanie mniej ksometyków ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Biorę udział w wyzwaniu i sporo produktów, które masz znam :) szczególnie znajome są mi produkty z Avonu :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Nie znam żadnego z przedstawionych produktów, ale to może dlatego że firmy kosmetyczne których kosmetyki używasz często mnie uczulały i nie chce ponownie ryzykować.

    OdpowiedzUsuń
  12. Bardzo ciekawe kosmetyki, z większością nigdy nie miałam do czynienia :)

    OdpowiedzUsuń

Spodobał Ci się ten post? Zapraszam do komentowania i podzielenia się swoją opinią - z chęcią Cię odwiedzę i zobaczę o czym piszesz :)