Kryzys w łazience.

Dzisiaj przeżyłam szok, załamanie, chwilową depresję, świat się zawalił i zrobiło mi się ciemno przed oczami.





Skończył się szampon i nikt nie pomyślał, że w takim wypadku trzeba kupić nowy. Nie no ja wiem, to szalenie nielogiczne. Po co kupować nowy kiedy stary się skończył.

Godzina 19:00, niedziela, ja z mokrymi włosami, sklepy i tak pozamykane, a jutro ważny dzień. Nawet nie dzień, ale poranek. Muszę z domu wyjść o 8. Gdzie do jasnej ciasnej o jakiejś 6:30 bym zdobyła szampon?! Tak wyglądała panika.
Potem przyszedł czas na parę oddechów i racjonalne myślenie. Stwierdziłam, że chyba nie powinnam ryzykować mycia żelem Original Source. Wprawdzie truskawkowy, ale to chyba by działania nie polepszyło. Zwłaszcza, że kudły wybredne na kosmetyki dla siebie.

Myłyście kiedyś włosy pięcioma różnymi szamponami?
Przegrzebałam całe mieszkanie i tyle znalazłam próbek (o dzięki gazety za ten ratunek życia i wizerunku). Szału nie było, każdy z innej bajki, a włosy długości takiej, że jedna w życiu nie wystarczy. Ale lepsze to niż Source'owa truskawka.

Tak więc kudły potraktowałam takimi specyfikami:
1. Nivea - nadający objętość
2. Garnier - Ochrona włosów farbowanych
3. Pirolam - przeciwłupieżowy
4. Seboradin - zapobiegający przetłuszczaniu i wypadaniu
i hit w tej piątce:
5. Seboradin - dla mężczyzn przeciwko wypadaniu włosów





Aż się boje efektu.
Odżywka też się skończyła. A jakże.
Wprawdzie zostało jakieś pół butelki odżywki z Avonu, ale one nie służą moim włosom.
Nie wiem co zastanę po zdjęciu ręcznika.

21:30 2h po umyciu. Włosy nie wypadły. Przynajmniej nie więcej niż zwykle po przeczesaniu palcami. Grzywka wyschła. Nie wygląda podejrzanie. Kontynuuje obserwacje.

22:00 Trochę podeschły. Zaczynają wyglądać jak podpalone siano. Próba ratowania olejkiem arganowym.

8:00 Włosy nie wypadły, wyglądają znośnie. Uff udało się.


(PS. Zapraszam na drugiego bloga o tu -> KLIK. Trochę mojego gadania, będzie mi miło za zostawione komentarze. ;)

Stestuj To

Blogerka od 3 lat. Pasjonatka kosmetyków zarówno drogeryjnych, jak i naturalnych. Uwielbia dzielić się przemyśleniami i poradami.

16 komentarzy:

  1. Teoretycznie 1 próbka = 1 mycie...mam włosy średniej długości i max co mi by było potrzebne to 2 saszetki :) Jeśli nie masz łupieżu to powinnaś była sobie odpuścić Pirolam który pewnie był odpowiedzialny ze przesuszenie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na szczęście rano nie było tragedii ;)

      Usuń
    2. Mnie własnie też jedna próbka wystarcza aż nadto ;-)

      Usuń
  2. też miałam pare razy takie sytuacje. Ale wtedy myłam włosy żelem pod prysznic i nie było wielkiej tragedii :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Teraz stwierdzam, że chyba żel a jeden byłby lepszy niż 5 szamponów :)

      Usuń
    2. Miałam kiedyś raz taką sytuację, również użyłam próbki szamponu ;) Gdybym kolejny raz miała taką przygodę, użyłabym żelu pod prysznic ;)
      Zapraszam do siebie na babkę, jajka faszerowane, jajka sadzone z czekolady

      Usuń
  3. Oj, próbki czasem ratują życie ;))))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. oj prawda, przydają się w kryzysowej sytuacji :)

      Usuń
  4. pomieszałaś mega różne składy, wystarczyłoby max dwie najlepiej nivea i garnier :) myśle że ta suchość przez to, jednak na przyszłość miej nowy szampon sklerozo mała! :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ale dwie w życiu by nie wystarczyły na moją długość :P

      Usuń
  5. Haha :D SUper post :D Czy Ty na prawde na głowe nałożyłaś 5 różnych szamponów ?! :D Przecież to istna bomba chemiczna :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bomba nie bomba, wolałam być w stanie umyć całe włosy niż połowę, a to było jedyne wyjście, najważniejsze że nie wypadły :D

      Usuń
  6. Mi na szczęście takie sytuacje się nie zdarzyły jeszcze :D Ja to mam zazwyczaj swój osobny szampon, więc jak się skończy to jeszcze są jakieś w domu, które moja mama i mój brat używać to się mogę poratować :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też często mam swój szampon, ale teraz się zdarzyło, że miałyśmy wspólny i jak się okazuje to błąd. :D (A od ojca nie pożyczę, bo okazało się, że oj używa do włosów mojego Original Sorce .. :D )

      Usuń
  7. Nieźle! Dobrze, że włosy ocalały ;))
    Mnie tam nie grozi brak szamponu, bo jak zwykle chomikuję trochę zapasów... ale zdarzyło mi się już na wyjeździe ratować próbkami - męskiego szamponu. Było ok ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Dla mnie na pewno wystarczyłaby jedna próbka, a pomieszaniu tyle faktycznie mogłoby spowodować mieszankę wybuchową :D Całe szczęście przeżyłaś i dałaś radę! :)

    OdpowiedzUsuń

Spodobał Ci się ten post? Zapraszam do komentowania i podzielenia się swoją opinią - z chęcią Cię odwiedzę i zobaczę o czym piszesz :)